Dawid Suder i 3x15+ na Spalonej
Nadszedł tak bardzo kochany przez nas karpiarzy piątek. Po powrocie z pracy wraz z tatą szybko pakujemy klamoty do busa i przyszedł czas ruszyć na trzecią w ciągu tygodnia zasiadkę nad jedno z naszych ulubionych łowisk, jakim bez wątpienia jest żwirownia w Spalonej. Po dotarciu na rybaczówkę dowiadujemy się, że przez weekend będzie zajęte tylko jedno stanowisko prócz naszego . Ta wiadomość wywołała u nas sporo radości, ponieważ mniejsza konkurencja i brak regat oraz niepotrzebnego hałasu mógł skusić do aktywniejszego żerowania większych mieszkańców tej pięknej wody. Na tej zasiadce mieliśmy przyjemność łowić na jednym z najbardziej obleganych miejsc jakim, bez wątpienia jest stanowisko numer dziesięć. Sondowanie poszło nam dość sprawnie, skupialiśmy się głownie na szukaniu miejsc na głębszej partii wody i prócz jednego zestawu, który umieściliśmy na głębokości 3.5 m trzy pozostałe zostały postawione między 5.5 a 6.3m . Taktyka jaką tym razem obrałem dzieliła się na dwie części , 2 zestawy zostały zasypane dużą ilością całych i pociętych na pół kulek Club&Mix,
a dopełnieniem był mix rozmiarów orzecha tygrysiego , ostatni zestaw został zanęcony 3 garściami kulek z niewielką ilością pelletu . Na pierwsze branie czekaliśmy niewiele ponad 4 godziny i na zestawie z niezwykle skutecznym na tej wodzie ostatnio Club&Mixem, który skomponowałem wraz popkiem dairy cream skusił się piękny lustrzeń 16.5kg.
Około 6:30 siedziałem przed namiotem obserwując wodę, gdy nastąpiło kolejne branie ! Tym razem na popularną 360tke z dwoma popkami Red Herring skusił się piękny pełnołuski który mimo nie wielkiej wagi 12kg stawiał dzielnie opór przez ponad 20 minut holu !
Szybka zmiana zestawu i po wywózce przyszedł czas na to, aby wziąć przykład z naszych kochanych karpi i również zjeść śniadanie. Spokój nie trwał jednak zbyt długo , bo po około 10 minutach od wywózki następuje branie na tej samej wędce i po chwili na brzegu pojawia się mimo że nie za duży gdyż ważący 8kg ale pięknie wyglądający lustrzeń .
Po tym braniu nastąpiła cisza , dodatkowo obowiązki sprawiły że tato musiał mnie opuścić i wróci dopiero wieczorem. Było około 11, gdy postanowiłem uciąć sobie krótką drzemkę ale nie było mi dane nawet zasnąć gdyż chwilę później mam kolejne branie ! Ryba najpierw delikatnie luzuje żyłkę, by po chwili zacząć powolnym tempem wyciągać kolejne metry żyłki , po zacięciu ryba cały czas nie zwalniała i kierowała się w stronę otwartej wody. Szybka decyzja , płyniemy po niego!!! Walka wyglądała w zasadzie identycznie jak chwilę po braniu , a przynajmniej większość jej trwania . Z czasem jednak karp zaczął tracić siły, a ja nawiązałem kontakt najpierw z strzałówką, a po chwili z nad tafli zaczął pojawiać się leadcore. Po chwili jednak karp znów zaczął iść do dna i kierować się w stronę jednego z moich zestawów , co koniec końców skończyło się zahaczeniem o żyłkę i od tej chwili emocje dosłownie sięgnęły zenitu patrząc na fakt że mimo bardzo długiej walki wciąż nie udało mi się zobaczyć jak wielki jest mój przeciwnik, to dodatkowo muszę się martwić o to, aby zbyt duża dawka emocji nie przełożyła się na błąd, który spowoduje utratę karpia . Po kolejnych kilku chwilach walki udało się zobaczyć jak duży jest karp, który postanowił pobrać mój zestaw ... Pierwsza myśl , jest ładny ! Po czym znów na krótką chwilę zniknął pod taflą , by pokazać mi się jeszcze raz i przy próbie podebrania pozbyć się mojego zestawu a ja nie mogłem uwierzyć w to, że karp, który był po tak długim i wyczerpującym holu koniec końców pozbył się mojego haczyka... Po powrocie na brzeg postanowiłem założyć nowy przypon w dłuższym włosem. Po wywiezieniu w strasznym skwarze przyszła pora na relaks i ochłodzenie się w wodzie. Do końca dnia nic się nie działo poza dużą ilością kąpiących się ludzi obok mojego obozowiska. Przed 21 dołączył do mnie z powrotem tato , około 24 kładziemy się spać, ale nie było nam dane odpocząć gdyż po około 30 minutach mamy kolejne branie , jest to pierwsze branie z najgłębszej miejscówki i po szybkim holu na macie ląduje około 15kg misiek .
Wkładam go do worka i zabieram się jak najszybciej za wywózkę. Po około 10 minutach jesteśmy z powrotem w namiocie i zasypiamy praktycznie od razu. Około 2 po raz kolejny centralka postanowiła zagrać ulubioną z melodii każdego z karpiarzy , po rozpoczęciu holu ryba ospale kierowała się w lewo nie wykonując żadnych nagłych zrywów czy szarpnięć co sprawiło, że w głowie pojawiła się nieśmiała myśl o tym, że na drugim końcu zestawu może być ryba słusznych rozmiarów ! Po paru chwilach karp był już blisko brzegu i wtedy pokazał się nam robiąc efektowny młyn na wodzie , czym rozwiał wszystkie wątpliwości odnośnie swoich rozmiarów . Chwilę później ryba dała się podebrać i byłem pewny że mam największego karpia, którego do tej pory złowiłem na tej pięknej wodzie. dy wyciągnęliśmy go na matę byliśmy zgodni w przekonaniu że mamy rybę +20kg ! Szybkie ważenie i ... niestety ale zabrakło niecałego kilograma!
Dwie piękne ryby które będę miał zaszczyt upamiętnić wspólnym zdjęciem i to obydwie mające +15kg ! Nastawiam budzik na 6 aby nie męczyć zbyt długo naszych miśków i kładę się z powrotem spać . Po zrobieniu zdjęć zaczynamy robić kawę i w zasadzie nie licząc na jeszcze jakieś branie bo ta zasiadka przeszła nasze oczekiwania ! 5 ryb, które udało się złowić i aż 3 mające powyżej 15kg ! A biorąc pod uwagę dużą populację karpi od 6-12 kg, przez które ciężko jest się przebić, to było wynikiem rewelacyjnym . Podsumowując , zasiadka mimo upałów i niesprzyjającej dobremu żerowaniu aury potrafi przynieść zadowalające efekty jeśli poświęci się przed wyjazdem kilka chwil na dokładne zaplanowanie taktyki i miejsc, w których będziemy szukać aktywności ryb !
Pozdrawiam wszystkich kolegów z armii i do zobaczenia nad wodą :) Dawid Suder
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii SOLAR CARP ARMY