Koszyk 0
Twój koszyk jest pusty ...
Strona główna » ARTYKUŁY » World Carp Classic 2021

World Carp Classic 2021

Data dodania: 09-06-2022

W końcu nadeszła jesień, czas dużych ryb oraz - jak co roku - kumulacja zawodów karpiowych. Wśród nich te najważniejsze - World Carp Classic nad cudownym, ale nieprzewidywalnym, jeziorze Lac de Madine.

W tym roku zawody odbywały się najpóźniej ze wszystkich poprzednich edycji, bo na początku października. Data była dla mnie bardzo obiecująca, bo im później, tym stan wody na francuskich „zaporówkach” powinien być bardzo niski. Jest to bardzo ważne, gdyż przy wysokim stanie wody ogromna część karpi pozostaje w zatokach i rezerwatach, jakich na Madine jest wiele. Wtedy rywalizacja jest przewidywalna i mało atrakcyjna, bo ryby łowią ekipy w zasięgu zatok. Natomiast te z otartej wody, a takich jest prawie 60 stanowisk, rywalizację najczęściej oglądają tylko w telefonie. Liczyłem zatem, że niska woda pozwoli rywalizować o wygraną wielu ekipom z mniej atrakcyjnych wcześniej stanowisk.W tej edycji po raz pierwszy startowałem w nowej ekipie, którą tworzyliśmy z Karolem oraz Tomkiem.


alt

Ich nastroje przed wyjazdem były bardzo bojowe, byli od dawna przygotowani i z niecierpliwością odliczali dni i godziny do rozpoczęcie zawodów. Ja w końcu po kilku latach mogłem się cieszyć samym startem, gdyż nie musiałem sobie już nic udowadniać. Przez pierwsze lata po zwycięstwie na Bolsenie w 2014 każdy następny wyjazd bez wygranej traktowałem jako osobistą porażkę i ciężko mi było cieszyć się innymi sukcesami niż wygrana. Mimo zwycięstwa w klasyfikacji drużynowej w 2016 oraz 2017 czułem, że zawiodłem. Znam realia karpiowych zawodów i to, że od losowania bardzo wiele zależy, ale za każdym razem czułem ogromny zawód, ból i porażkę. Ten rok był zupełnie inny, tak naprawdę nie wiem co było powodem przemiany na lepsze samopoczucie, ale cieszyłem się na wyjazd jak dawniej.



Wyjechaliśmy około północy w czwartek i na miejscu zameldowaliśmy się w piątek przed 9 rano. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy dotarli na miejsce, więc mieliśmy dużo czasu, bym mógł Tomkowi pokazać jezioro z kilku miejsc. Jak tylko wjechaliśmy do portu, uśmiech na naszych twarzach był nieustanny, gdyż przed oczami ukazał się ogrom tej przepięknej wody. Spojrzeliśmy na siebie i mimo że nikt nic nie mówił, entuzjazm oraz karpiowe podniecenie czuć było od nas na odległość.

Po południu wróciliśmy na bivie camp i czekaliśmy na kolejne nasze ekipy. Ten wieczór minął w spokojnej atmosferze przepełnionej jednym tematem: duuuze karpie! Wszyscy zastanawiali się jak to będzie wyglądało w tym roku, czy uda się dobrze wylosować i czy dobre stanowiska z zeszłego roku będą też łowne w tym.
Godziny mijały bardzo szybko i zanim się obejrzałem już była niedziela i to, na co wszyscy oprócz mnie czekają - losowanie.
Kiedy drużyny z niecierpliwością czekały na ich wywołanie, by wejść na scenę po ten jeden i jedyny szczęśliwy los, ja w tym czasie zrobiłem sobie trening. Postanowiłem, że w tym roku również nie pójdę na losowanie. Jest to dla mnie zbyt stresujące, więc poszedłem pobiegać i już po treningu oraz prysznicu z wyłączonym telefonem, by nikt mnie nie o niczym nie poinformował, czekałem na chłopaków w naszym domku.

Gdy weszli, widać było na ich twarzach ulgę, choć starali się to ukryć. Karol krzyknął, że jest dobrze i wtedy dopiero mi ulżyło, mimo że trzymali nadal w tajemnicy numer stanowiska


alt

 Wiedziałem, że nie ma tragedii. W końcu Tomek otwiera dłoń i pokazuje nr 74. Numery stanowisk, które miały kryptonim PETARDA, napisałem mu na kartce, a 74 to jeden z jedenastu, które przed wyjazdem z Polski, wytypowałem. Teraz wszyscy siedzieliśmy już jak na szpilkach i czekaliśmy na poranną przeprawę na dużą wyspę.

Transportowaliśmy się z dużego portu jako jedna z pierwszych ekip i na nasz plac wiózł nas Ross Haney - organizator WCC. 


alt

W drodze rozmawialiśmy o bardzo dobrym losowaniu polskich ekip oraz o jej coraz większej ilości z roku na rok. Spośród moich 11 topów aż 6 wylosowali Polacy! Wśród tych Polaków, których od początku obstawiałem do zwycięstwa były ekipy ze st: 40, 101 oraz 103. Bardzo dobrze wylosowali też chłopaki z 49, dobrze my oraz 75. Tak więc były ogromne szanse na polskie podium - zwłaszcza, że kilka dni przed wyjazdem miałem sen, że tegoroczną edycje wygra Marcin Mizera łowiąc w porcie. Po losowaniu opadła mi szczęka: Marcin wylosował stanowisko 101 w porcie! W zeszłym roku złowiono tam taką samą wagę ryb co nasi zwycięzcy, także ten teges miałem się przekonać czy sny się sprawdzają.

Gdy dotarliśmy na miejsce, nasz entuzjazm troszeczkę zmalał. Woda była bardzo wysoka. Tam, gdzie w zeszłym roku ekipy miały rozbite namioty, teraz było wody po kolana.


alt

To mogło oznaczać jedno: ryby na pewno są w zatokach i żeby do nas dotarły, potrzebny jest silny wiatr, którego w pogodzie nie zapowiadali. Wiedzieliśmy, że same umiejętności niewiele dadzą, potrzebna będzie pomoc natury w postaci silnego wiatru. Po wypłynięciu na wodę, potwierdziło się to, co widzieliśmy wcześniej na mapach. Przed nami na odległości do 200 metrów był głęboki rów na 6 metrów, a później aż do granicy 350 metrów bardzo płytko i mnóstwo moczarki na dnie. Szczerze powiedziawszy nie było żadnego miejsca bez tej moczarki - istny las. W tych miejscach ryby nie złowimy, więc skupiliśmy się na głębokim rowie oraz niewielkim placu rdestnicy, którą mieliśmy przy granicy z sąsiadami ze stanowiska 73.

alt

Nie chcieliśmy liczyć na szczęście, a tym bardziej na przypadek, więc z powodu braku czystych placy do położenia zestawu do godziny 21:00, grabiliśmy dno w miejscu porośniętym rdestnicą, by mieć jakikolwiek czysty plac na położenie zestawu w tzw. wysokim zielsku. Wędki wywieźliśmy chyba jako jedni z ostatnich, gdyż skoczyliśmy to około 1 w nocy.

Byliśmy pewni, że zrobiliśmy wszystko, co się dało, więc spokojnie mogliśmy już oczekiwać efektów. Noc minęła spokojnie bez żadnych spławów ani aktywności ryb. Z informacji napływających od innych ekip potwierdzało się to, co przypuszczaliśmy - ryby są nadal w zatokach. Kiedy wszystko się już uspokoiło, każdy wiedział co do jego zadań należy oraz za co odpowiada, bo przy 6 wędkach i 2 pontonach jest dość sporo obowiązków, przestał wiać wiatr i zaczął padać deszcz. Wtedy też mieliśmy pierwsze branie. Niezwykle silny kilkumetrowy odjazd i cisza. Płynąc do każdej ryby na Madine, mam zawsze jedno w głowie: oby nie sum, bo jest ich tutaj mnóstwo. Ryba po braniu odskoczyła kilka metrów i zaparkowała w zielsku. Po sprawnym jej wyplątaniu podebraliśmy ładnego 10 kilogramowego karpia. Waga niespecjalna, ale najważniejsze, że praca włożona w grabienie oraz czyszczenie dna, dała efekty.


alt

Kolejny wieczór i sytuacja się powtórzyła. Na wodzie cisza, lekka mżawka i znowu branie z tej samej wędki. Tym razem inne, bo spokojne i delikatne. Szybko dopływamy do ryby, która cofnęła się od nas dobre 15-20 metrów. Szybkie podebranie i jest nasz. Wiemy, że większy niż poprzednio, ale nie ogromny. Próbując włożyć go do pontonu, zdajemy sobie sprawę, że jednak jest duży. Sędziowie zważyli go dokładnie na 23,2 kg!

alt

Wtedy zaczęliśmy wierzyć, że możemy coś osiągnąć w tych zawodach, bo złowić podobnego możemy w każdej chwili, a była dopiero środa.

Z niecierpliwością oczekiwaliśmy kolejnego wieczoru, gdyż tylko wtedy mieliśmy brania.


alt

 Niestety, nastąpiło ono u naszego sąsiada przy granicznym markerze, z którego wcześniej złowiliśmy 2 nasze ryby. Łowiąca na stanowisku 73 ekipa z Niemiec, po naszych dwóch złowionych rybach postanowiła przysunąć się najbliżej jak się da do wspólnej granicy i tam złowili prześlicznego karpia o wadze 26,2kg, który do ostatniej nocy był największą rybą zawodów.
Ryba sąsiadów podziałała na nas zniechęcająco, gdyż czuliśmy że to my na nią bardziej zapracowaliśmy -nie ujmując sąsiadom umiejętności czy motywacji do pracy. Tego dnia byli u nas, troszkę za dużo przekazaliśmy im informacji jak i gdzie złowiliśmy swoje ryby. Oni bardzo umiejętnie to wykorzystali, włożyli dużo pracy tego dnia do poszukania odpowiednich miejsc i to zaowocowało pięknym karpiem. Trzeba im przyznać, że łowić ryby potrafią, a do tego okazało się bardzo miłymi i sympatycznymi sąsiadami.

W tym czasie na całym jeziorze wiatr zmienił się na wschodni - do końca zawodów żadnego karpia już nie złowiliśmy. Mogliśmy się zatem emocjonować rywalizacją na szczycie, gdzie prowadzenie w czołówce zmieniało się dość często. My swoje kciuki od początku trzymaliśmy za naszych chłopaków ze stanowiska 40. Artur, Adam i Robert zrobili kawał świetnej roboty, nie tylko wygrywając, ale też łowiąc karpia powyżej 30kg jako pierwsi w historii. Byliśmy bardzo szczęśliwi ich sukcesem, a gratulacji i uścisków jakie od nas dostali, wystarczy im na kolejną edycje.

Nam udało się wygrać sektor z czego bardzo się ucieszyliśmy.

alt

Podsumowując tegoroczną edycję: przebiegała ona w bardzo pozytywnej atmosferze, bez sprzeczek z sąsiadami o granice czy też sprawdzaniu innych czy nie wypływają za daleko. Organizacja poprawiła się bardzo na plus i mimo obostrzeń Covid-owych, ani razu jako zawodnicy nie odczuliśmy dyskomfortu. Pomogło zaszczepienie się.
Pierwsze, drugie oraz trzecie miejsca to wszystkie ekipy łowiące w zatokach na pograniczu rezerwatów. Dla nich ogromne gratulacje, że potrafili to wykorzystać. Dla ogólnej rywalizacji poprosimy jednak o niski stan wody w przyszłym roku ;)


Ps. Artur, chciałeś by Twoje imię było na pucharze WCC obok mojego i teraz tak jest. Zasłużyłeś na to, na szacunek i na miejsce w historii WCC - najserdeczniejsze gratulacje Bracik.
Jednak za rok wszyscy będą chcieli Ci ten puchar zabrać – a ja będę po niego pierwszy w kolejce!

Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich uczestników oraz miejmy nadzieję, że do zobaczenia za rok.

 

alt


Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii ARTYKUŁY
alt

Kontakt telefoniczny możliwy od poniedziałku do piątku w  w godzinach od 9-tej do 16-tej.
 

alt
JESTEŚMY mistrzami świata WCC z 2014 roku, oraz trzykrotnymi drużynowymi mistrzami świata. Karpiarstwo, to nasza pasja, miłość, oraz praca. 



ANDRZEJ WALCZAK
KRIS CHARMUSZKO

alt
W naszym sklepie można wybrać różne formy wysyłki - wysyłamy firmami kurierskimi DPD, GLS oraz Inpost - możesz także odebrać paczkę w wybranym przez Ciebie paczkomacie o dowolnej porze - nie musisz czekać na kuriera. Do dyspozycji jest także wysyłka za pośrednictwem Poczty Polskiej.
alt
Lubisz płacić online ? Bez niepotrzebnego wklepywania nr konta ? To idealnie się składa. W naszym sklepie zapłacisz poprzez płatności elektroniczne PayU czy Przelewy24. Jeżeli jednak chce skorzystać ze standardowego przelewu - oczywiście możesz wybrać także przelew tradycyjny.
alt    polub nas
   
 alt   subskrybuj 
   
 alt   obserwuj nas

W naszych mediach społecznościowych przedstawiamy treści, które mogą przydać się zarówno początkującym, jak i doświadczonym karpiarzom. 
      Nasz Sklep internetowy używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie ze Sklepu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w Polityce plików cookies dostępnej na dole strony
      Nie pokazuj więcej tego komunikatu