Koszyk 0
Twój koszyk jest pusty ...
Strona główna » ARTYKUŁY » ZDJĘCIE JEDYNYM TROFEUM

ZDJĘCIE JEDYNYM TROFEUM

Data dodania: 20-07-2016

 
               Jest początek listopada, a to znaczy, że właśnie jedziemy do raju. Do raju, który oddalony jest od domu
o  1000 kilometrów. Podróż samochodem, to nawet dla zaprawionych w bojach kierowców katorga,  ale czego nie zniesie karpiarz, żeby znaleźć się nad swoją ulubioną wodą i zobaczyć znów takie widoki.

alt
Docieramy na miejsce po ciemku, jest 23 w nocy. Wiemy, że są już tutaj nasi koledzy, Kuba Ziemianin z ojcem oraz Adaś Widziajło, ale oni pojechali od razu na swoje stanowisko. Kładziemy się więc szybko spać pod wiatą, nie mogąc doczekać się poranka. Sobotni poranek , jak to na Rainbow, zadyma na całego, jeden zjeżdża, drugi wyrusza na stanowisko, Pascal jak zwykle robi kawę, częstuje francuskimi wypiekami, pracownik zwozi śmieci, czyli wszystko na swoim miejscu. Jestem tu szesnasty raz, a nie mogę się powstrzymać, żeby nie zrobić zdjęcia słynnej mozaice z karpiem.
alt

Za każdym razem, jak tu przyjeżdżam, nie mogę się nadziwić, jak szybko przyroda zabliźnia swoje rany, ale również jak wiele zmian może spowodować sam człowiek. Pamiętam pobojowisko po lutowej wichurze, chyba w 2007 roku. Praktycznie nie można było dojechać do jeziora. Wówczas odrodziły się stanowiska 16,17,18, a to dzięki wielu połamanym sosnom, które stworzyły swoisty parasol, pod którym praktycznie do dzisiaj łowi się skutecznie wielkie ryby. Jednak to już nie okazałe zielone korony, a zmurszałe połamane badyle. Jeszcze kilka lat, a po tych drzewach nie będzie śladu. Podobnie, jak zarosną wyłomy w drzewostanie. Tym razem jednak zobaczyłem coś, co przypomniało mi, że Rainbow, to nie raj na odludziu, tylko woda w europie, w lesie zarządzanym przez człowieka. Jadąc na stanowisko zobaczyłam mianowicie, że od strony stanowisk 14 , 16 nie ma już lasu. Został zupełnie wycięty, aż do samego płotu posesji Pascala. Trochę dziwnie wygląda, ale to niestety gospodarka leśna :-(.

Przed nami całe dwa tygodnie, a od samego rana mamy tempo, jakbyśmy mieli tu być tylko kilka dni. Szybko montujemy silnik i echo, podłączamy akumulator, wkładamy do wiaderka potrzebne znaczniki – bojki, H bloki, cykadło, …. I tu muszę się zatrzymać, gdyż Darek zaskoczył mnie swoim „wynalazkiem” . Mianowicie jego cykadło, to krótka wędka, ok 40 cm długości z multiplikatorem, na którym nawinięta jest wytrzymała plecionka. Obciążenie, to klasyczny stożek ze stali nierdzewnej. Powiecie, co w tym oryginalnego ? Myślę, że ci, którym zaplątała się linka od cykadła o nogę, czy wiosło już wiedzą. Dzięki multiplikatorowi zwijamy ją i rozwijamy szybko i bez problemów. Tak uzbrojeni wyruszamy na wodę. Stanowisko 7,8,9 sprawia wrażenie dużego. Jest rozległe, ale w porównaniu z innymi, na których dane mi było łowić ma stosunkowo mało „ciekawych” miejscówek. Charakterystycznym miejscem jest głęboki na sześć i pół metra rów, ciągnący się wzdłuż dużej wyspy. Przed rowem natomiast rozpościera się ogromny, głęboki na trzy metry blat. Sięga on brzegu na którym biwakujemy. I to by było na tyle, jeśli chodzi o miejscówki naprzeciw stanowiska. Ciekawe miejsca znajdujemy natomiast z prawej strony. Jest tam bowiem płytka zatoka łącząca się z długim kanałem idącym od stanowiska nr 6. Na tym łączeniu wytypowaliśmy pierwszą miejscówkę. Byłem pewny, że tu właśnie nastąpi nasze pierwsze branie.
altalt
                       TAKIE WIDOKI TOWARZYSZĄ NAM PRZY WYBORZE MIEJSCÓWEK, MAGIA !!

Kolejne typowane przez nas miejsce, to nieduży kanał naprzeciw małej wysepki oddzielającej nasz od szóstki. Na szóstce siedzieli Węgrzy z teamu Solara. Rozpoczął się ich drugi tydzień pobytu. Po wybraniu tej miejscówki spłynęliśmy na brzeg, gdzie czekał na nas Imre. Imre jest Węgrem, stałym bywalcem Rainbow. Opowiedział nam ciekawą historię, która zdarzyła się jego kolegom w poprzednim tygodniu na szóstce. Było wczesne popołudnie, Węgrzy właśnie wyholowali piękną trzydziestkę. Ryba leży spokojnie na macie, a tu branie na drugiej wędce. Szybko wkładają rybę do pływającego worka i rozpoczynają hol.. Po dłuższej chwili przywożą kolejną trzydziestkę. Tak, mają do zdjęcia dwie trzydziestki na jednaj macie. To nie koniec. Jeszcze tego samego wieczora łowią rybę 29,70, a w południe następnego dnia kolejną, trzecią trzydziestkę. Tak więc w ciągu dwudziestu trzech godzin złowili cztery ryby w okolicy trzydziestu kilo. To naprawdę nie lada wyczyn. Ale to już historia. Pytam Imre, gdzie by postawił wędkę, gdyby mógł decydować. Mówi, że pod drewnianym domkiem z prawej strony naszego stanowiska. Nadmienia na koniec, że tam właśnie kilka tygodni temu jego kolega złowił Commona 40,8 kg. Jesteśmy pewni, że to był słynny Eric. Płynę tam praktycznie w ciemno, pewny, że postawimy pod domkiem jedną wędkę. Po ukształtowaniu dna widać od razu, że miejsce to jest często obławiane, gdyż znalazłem tam metrowe przegłębienie z twardym dnem, które na pewno zostało wygrzebane przez ryby.
altalt
                                                                KOLEJNA PORCJA KLIMATU RAINBOW

Z prawej strony dużej wyspy, tuż za zakrętem od strony szóstki znajdujemy kolejne ciekawe miejsce. To koniec długiego rowu ciągnącego się przez całe stanowisko sąsiadów. Po ilości haczyków na drzewach widać, że to popularna miejscówka. Z lewej strony postanowiliśmy postawić klasycznie, czyli na wyjściu w kierunku jedenastki, zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Pozostałe dwie wędki powędrują na rozległy blat, o którym wspomniałem na wstępie. Pierwsza na jego środku, druga na jego skraju, tuż przy wspomnianym również wcześniej głębokim rowie. Pierwsza ryba oczywiście pojawiła tam, gdzie przewidywaliśmy, czyli w zatoce z prawej strony. Branie było w nocy, więc i sesja zdjęciowa wypadła w nocy. To nie łatwa rzecz, zrobić dobre zdjęcie w nocy. Brakuje po prostu pleneru.
        Wróćmy więc na chwilę to tematu przewodniego. Zanim usiedliśmy wygodnie w fotelach po ogromie pracy związanej z wywożeniem, skrupulatnie przeglądnąłem wszystkie potencjalnie nadające się do zdjęć miejsca. Na szczęście na Rainbow jest sporo dobrych plenerów. Na co zwracam uwagę przede wszystkim ? Na tło za plecami oraz na światło, które pada na nie w różnych porach dnia, gdyż odpowiednie światło jest najważniejsze, żeby uzyskać oczekiwany efekt końcowy. W nocy plener jest nieważny, gdyż w tle widzimy niewiele, za to zaczynają grać istotną rolę inne szczegóły. Na czarnym tle widać bowiem wszystkie niepotrzebne „dodatki”, które szpecą późniejszą pamiątkę, jak wiaderka z wodą, wszelkie akcesoria biwakowe, elementy, które dają odblask od flasha, lampka na głowie, jednym słowy to co nie pasuje do ryby. Wracajmy do ryb. Na start mamy nasze pierwsze +20 tego wyjazdu. Darek dostał niezłą szkołę walki od tego połnołuskacza. Apetyty zostały więc rozbudzone.

alt
     WSZYSTKIE SZCZEGÓŁY DOPRACOWANE, ŻEBY NOCNE ZDJĘCIE BYŁO RÓWNIE UDANE, JAK DZIENNE

Perspektywa dwutygodniowego pobytu sprawia, że czas płynie bardzo wolno. Wszystkie codzienne czynności stają się rutyną, tylko niespodziewany dźwięk sygnalizatora może zburzyć tą harmonię. I oczywiście burzy ją następnego dnia. Branie nastąpiło ze środka dużego blatu, czyli z wędki, którą stawialiśmy bez specjalnego przekonania. Ryba praktycznie tylko zluzowała plecionkę, ponieważ cofnęła się do rowu. Niestety przez ten luz plecionka utknęła w jakimś zaczepie i ryba po chwili spadła z haka. Zmodyfikowałem zestaw, podwieszając go na dużym pływającym spławiku. Taki sposób idealnie nadaje się do łowienia na otwartej wodzie, gdy podwieszenie plecionki na brzegu jest niemożliwe. W takim zestawie stosuję bardzo długi leadcore, około półtora metra i dodatkowo na strzałówce zakładam slidera. To gwarantuje mi, że ostatni odcinek zestawu przylega do dna, nie strasząc ryby. Metoda ta przynosi efekt jeszcze tego samego dnia. Na macie ląduje piękny golec. Mam więc okazję wykorzystać do zdjęć pierwszy wytypowany plener.
W tym miejscu znów pozwolę sobie na kilka moim zdaniem ważnych uwag, służących temu, żeby nasza pamiątka była jak najładniejsza. Mamy już wybrany plener, mata czeka na swoim miejscu, ale zanim wyciągniemy rybę z wody, musimy przygotować wszystko, co jest jeszcze potrzebne, żeby pobyt karpia na brzegu ograniczyć do minimum. Myślę o wadze, worku do ważenia, wiadrze z wodą, aparacie fotograficznym i ewentualnie estetycznym ubiorze.

Więc przygotowani w taki właśnie sposób wyjmujemy na matę naszą drugą +20. Darek wykonuje serię, jak się okazuje naprawdę ładnych zdjęć.
alt
Ryba wraca szybko do wody, a ja przewożę zestaw. Jednak w związku z tym, że ryba kolejny raz cofnęła się do rowu i tam zakończyliśmy naszą walkę, stawiam go o kilkanaście metrów bliżej rowu.

Po chwili wszystko powraca do normy, czyli nastaje błogi spokój. Znowu można zajęć się wyszukiwaniem ujęć do zdjęć, bo to ma być temat przewodni. Odwiedza nas mnóstwo miejscowych ptaszków, które stają się idealnymi modelami do fotek. Muszę przyznać, że pozują świetnie.
altalt
                                                 
Pliszka siwa, to klasyczny biegacz, sikora z pasją penetruje wiaderka, jednak rudzik, jako jedyny wygląda, jakby znał się na sprzęcie. Czyżby spodobała mu się nasza echosonda ? Mi spodobała się na pewno, bo po raz pierwszy mogłem zobaczyć plastyczną symulację dna tak urozmaiconego, jak dno Rainbow. Powiązanie sonaru i klasycznego echa pozwala widzieć szczegóły niezauważalne do tej pory, a w efekcie końcowym możemy precyzyjniej postawić zestaw.

altalt

Dni mijają wolno. Kolejna poranna kawa, kolejne czekoladowe bułki od Pascala, a tu nagle jakiś plusk tuż przy brzegu. Spław ? Nieee, to wędka w prędkością światła została wyrwana z uchwytu i jak torpeda płynie pod wodą w kierunku dużej wyspy. Na brzegu zostały tylko wygięte podpórki i my, patrzący z niedowierzaniem, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Po chwili konsternacji wpadamy do łódki i płyniemy w kierunku rogu wyspy, gdzie spodziewamy się złapać plecionkę podwieszoną na specjalnym haku. Płyniemy śmiejąc się do siebie, bo sytuacja jest komiczna. Takie stare wygi i taki numer się im przydarzył. Nie ma jednak czasu na analizy, gdyż właśnie sciągamy plecionkę z haka, po plecionce wracamy do wędki, wydobywamy ją z dna – jest ok 30 metrów od brzegu !!- i rozpoczynamy hol. A w zasadzie zwijamy plecionkę z nadzieją, że po drugiej stronie ktoś na nas jeszcze czeka. I na szczęście czekał. Stał spokojnie w rowie od strony szóstki. Jednak po kąpieli w mule kołowrotek zupełnie stracił płynność hamulca, co w rezultacie nie pozwalało na skuteczną walkę z karpiem. Wielkim karpiem, wielkim, gdyż udało się Darkowi doholować go prawie do samej łódki, co pozwoliło chociaż zobaczyć w wodzie tą torpedę. Prawie robi wielką różnicę, bo ryba niestety spadła podczas jednego z ostrych zwrotów. Gdyby nie awaria hamulca, Darek na pewno zakończył by hol sukcesem i najprawdopodobniej nie było by całej akcji na brzegu. Ale takie właśnie zdarzenia pozostają najdłużej w pamięci. Wracamy zdegustowani na brzeg, spoglądam na piękny plener ze starą rozwaloną łódką, leżącą wśród brązowych paproci, na którą pięknie pada południowe słońce i myślę sobie, jakie piękne byłoby zdjęcie z tą rybą. Jednak kolejne branie następuje znowu z nocy. Wracając do zdjęć, to koniecznie muszę uczulić Was na to, że jeśli jesteście fotografami, to na Was spoczywa obowiązek oceny, czy ryba trzymana przez łowcę jest odpowiednio prezentowana, czy nie ma na niej na przykład poprzyklejanych liści, traw, czy innego brudu, a co najważniejsze, polejcie rybę wodą. Nie ma nic piękniejszego, jak spadające z ryby krople wody uwiecznione na zdjęciu. Darek, jak już wspomniałem, to profesjonalista, więc fotki, które zrobił mi z kolejną naszą +20 wyszły świetnie.
alt
   PIĘKNY TWO TOON , ZNANY MIESZKANIEC RAINBOW MELDUJE SIĘ DO NOCNEGO ZDJĘCIA

Na pewno wielu z nas marzy o o zdjęciu z rybą o wschodzie słońca. Tam, gdzie możemy ryby trzymać w worku, to nie problem, ale na Rainbow to jest możliwe tylko wtedy, gdy na świt mamy branie. I nam właśnie było to dane, mieć branie, skutecznie wyholować rybę, piękną, dużą rybę i to o wschodzie słońca. Ryba wzięła z głębokiego rowu przy dużej wyspie, gdzie Darek postawił zestaw zabrany wcześniej z lewej miejscówki. Już pierwsze chwile holu świadczyły o tym, że mamy coś z górnej półki. Ryba stała bowiem przy dnie i jedyne, co robiła to krótkie powolne odjazdy. Darek w końcu dźwignął ją do powierzchni i oczom naszym ukazał się wspaniały okrągły, jak piłka lustrzeń. Plener do zdjęcia wybrał się sam. Zresztą zobaczcie sami. To jedne z najpiękniejszych ujęć, jakie przyszło mi fotografować na Rainbow. Magia, magia, magia.
alt
alt

Magia była zresztą na świt również bez ryb. To po prostu magiczne miejsce na ziemi. Pisałem wcześniej o ptaszkach, które dzielnie pozowały, ale królami pozowania były żurawie. Klucze tych ptaków codziennie przeszywały niebo, a wokół słychać było ich głośne krzyki. Nie mogłem powstrzymać się od zrobienia im zdjęcia, choć nie oddaje ono w pełni klimatu, jaki wówczas panował.

altalt
       Dni mijały, a spod domku, gdzie postawiłem zestaw na pewniaka nie było nawet piii.Podwodna kamera ujawniła, że na dnie leży wszystko, co wsypałem tam do wody. Konopie, nawet drobny pellet Quench, nie wspominając o kulkach. Podejmuję więc decyzję o zabraniu stamtąd wędki. Szkoda, że takie pewne miejsce, odwiedzone przecież kilka tygodni temu przez samego Erica Commona nie dało brania. Rekompensuje mi to jednak kolejne branie z blatu, gdyż następuje w porze, gdy na wymarzonym plenerze z paprociami i łódką pada piękne słońce. Chociaż ryba miała niecałe dwadzieścia kilo, to w tym plenerze wyglądała świetnie. Właśnie o to mi chodzi, żeby zdjęcia miały to coś. Nie waga jest najważniejsza, a efekt końcowy.
altalt
                                             PLENER WYBRANY WCZEŚNIEJ DOSKONALE ZDAŁ EGZAMIN
    Jeśli natomiast jeszcze ryba ma to coś w sobie, to ten efekt może być jeszcze lepszy. Właśnie na tym wyjeździe miałem szczęście złowić rybę, która miała to coś, wzięła na świt i była duża. Choć w tle brakuje tej czerwieni, która była u Darka, ta krzyżówka golca z commonem, jak ochrzcił tą rybę Wasyl, pięknie wyszła na zdjęciach. To kolejna ryba +20 z tego wyjazdu.
alt

Wyjazd powoli zaczyna się robić fantastycznym. Tak jak fantastyczna jest ta woda, jak fantastyczni są karpiarze, których tam spotykamy, jak fantastyczny jest sam właściciel. Jak wspomniałem na wstępie nie zamierzam obalać tu mitów krążących o tym jeziorze, ale zapewniam Was, że to niepowtarzalne miejsce.
alt
                                                            MAGIA , MAGIA , MAGIA .........................

Na koniec muszę wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, które wpisuje się w tą magię. Mianowicie następnego dnia po zabraniu wędki spod domku postanowiłem popłynąć tam z kamerą, tak dla uspokojenia sumienia, że wędka stała tam dziesięć dni i nic nie zostało zjedzone, to decyzja była słuszna. Jakież było moje zdziwienie, gdy na monitorze nie widać było ani śladu po towarze. No może z wyjątkiem kilku kulek. Przecież jeszcze wczoraj leżało tam kilka kilo wszelakiej paszy !! Dlaczego ja to ruszałem , dlaczego nie zostawiłem jej do końca turnusu. Jedno jest pewne, nie dowiem się nigdy jakie ryby odwiedziły to miejsce, nie dowiem, się, czy było by branie, bo zabrakło mi konsekwencji. Konsekwencji, która potrzebna jest na tej wodzie, jak nigdzie indziej. Ale czy wyobrażacie sobie zasiadkę, na której trzymacie w wodzie zestaw bez brania przez dziesięć dób, nie mówiąc o czternastu ? Ja poddałem się po dziesięciu, jak widać za wcześnie. Ale to Rainbow. Szkoda, że Darek nie zrobił zdjęcia mojej miny, jak wróciłem na brzeg po takim widoku. Na pewno była by miną roku. Wrażenia z pobytu w raju mogły być bezsenne dzięki towarzystwu mojego przyjaciela Darka Ciosa. Wracamy uśmiechnięci, A w dłoni ściskamy kolejną rezerwację .
 RAINBOW – DO ZOBACZENIA !

Andrzej Walczak BB Team


Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii ARTYKUŁY
alt

Kontakt telefoniczny możliwy od poniedziałku do piątku w  w godzinach od 9-tej do 16-tej.
 

alt
JESTEŚMY mistrzami świata WCC z 2014 roku, oraz trzykrotnymi drużynowymi mistrzami świata. Karpiarstwo, to nasza pasja, miłość, oraz praca. 



ANDRZEJ WALCZAK
KRIS CHARMUSZKO

alt
W naszym sklepie można wybrać różne formy wysyłki - wysyłamy firmami kurierskimi DPD, GLS oraz Inpost - możesz także odebrać paczkę w wybranym przez Ciebie paczkomacie o dowolnej porze - nie musisz czekać na kuriera. Do dyspozycji jest także wysyłka za pośrednictwem Poczty Polskiej.
alt
Lubisz płacić online ? Bez niepotrzebnego wklepywania nr konta ? To idealnie się składa. W naszym sklepie zapłacisz poprzez płatności elektroniczne PayU czy Przelewy24. Jeżeli jednak chce skorzystać ze standardowego przelewu - oczywiście możesz wybrać także przelew tradycyjny.
alt    polub nas
   
 alt   subskrybuj 
   
 alt   obserwuj nas

W naszych mediach społecznościowych przedstawiamy treści, które mogą przydać się zarówno początkującym, jak i doświadczonym karpiarzom. 
      Nasz Sklep internetowy używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie ze Sklepu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w Polityce plików cookies dostępnej na dole strony
      Nie pokazuj więcej tego komunikatu