Koszyk 0
Twój koszyk jest pusty ...
Strona główna » ARTYKUŁY » KAŻDY MA SWÓJ WYGONIN

KAŻDY MA SWÓJ WYGONIN

Data dodania: 24-08-2016

 

       To już dwanaście i pół roku od pierwszej mojej wizyty nad brzegami tego jeziora.

Od kilku lat stało się naszą wakacyjną bazą. Nie będę przytaczał historii wody, skupię się tylko na ważnych dla mnie aspektach.

Pierwsze i zarazem ostatnie zarybienie miało miejsce tuż przed naszą wiosenną wizytą związaną z oficjalnym otwarciem łowiska. Było to tak dawno, że jak obejrzałem zdjęcia, to nie mogłem się pohamować od śmiechu. Jaki mieliśmy wówczas sprzęt, jakie stroje, jacy byliśmy młodzi …........... Nie pokażę ich, bo po co macie się śmiać i wy.

Ówczesny właściciel, Pan Buzalski wpuścił dwa stada. Golców od 5 do 10 kg oraz pełnołuskich od 3 do 5 kg. Od razu było widać, że karpie w tym jeziorze będą żerowały niestandardowo, jak na nasze przyzwyczajenia, gdyż powyżej 6 -7 metrów nie można było spodziewać się brań. Ryby na trasę wędrówki wybrały bowiem głębokości 8 -9 , a czasem nawet 10-11 metrów.

Takie jezioro zapamiętałem na lata.

Była tam również drewniana, kryta strzechą rybaczówka, która idealnie wkomponowała się w otoczenie , tworząc razem niepowtarzalny klimat.
alt

Przez wiele lat odbywały się tu zawody, takie jak Srebrny Hak , czy Carp Team Poland Cup, których uczestnicy pokochali to jezioro na poważnie. Grupa stałych bywalców przyjeżdżała tu nawet w czasach, gdy nowy właściciel Pan Maślanka przygotowywał dopiero inwestycję w łowisko, a łowienie odbywało się tylko dzięki jego uprzejmości i gościnności.

Jak wspomniałem na wstępie, ja też przyjeżdżałem tu od kilku lat w sierpniu, żeby spędzić rodzinnie kilka dni na bezstresowych rybach.

Pamiętam do dzisiaj pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłem zgliszcza rybaczówki. Spłonęła doszczętnie, a ja poczułem jakby wyrwano mi kawałek ciała. Wówczas zrozumiałem, że jestem związany z tym miejscem jakimś niewidzialnym węzłem. Bałem się, czy Pan Marek nie zniechęci się i nie odsprzeda jeziora komuś, kto na karpie położy lagę. Jednak w 2014 roku miałem przyjemność spotkać osobiście gospodarza, który przedstawił swoje plany na jezioro. Nie ukrywam, że kamień spadł mi z serca, gdy usłyszałem, że będzie inwestował i stawiał również na karpowanie.

Wygonin, to las , woda i niesamowita cisza, która po prostu powala. Na miejsce rodzinnego biwaku zawsze wybieram stanowisko nr 2, które wymaga transportu wodą, lecz pozwala na kąpiele zarówno wodne, jak i słoneczne przez cały dziań, a to dla mnie i mojej rodziny najważniejsze na tego typu wyjazdach. Ryby, to drugi plan. Jednak robota na wodzie zawsze wykonywana jest przeze mnie na 100 procent. Stanowisko to pozwala na obławianie zarówno głębokich partii wody, jak i płytszej części w kierunku zatoki przy rybaczówce. To duży plus , gdyż ryby tutaj bardzo reagują na wiatr, pojawiając się na rożnych głębokościach, praktycznie biorąc przez całą dobę. Ważne jest, tyko to, żeby je odnaleźć. Mi udaje się coś regularnie łowić, więc mogę chyba powiedzieć, że mam swój sposób na Wygonin. Jest wielu karpiarzy, którzy łowią tu skutecznie, choć mają zapewne inną taktykę, inne ulubione stanowiska, inne przyzwyczajenia. Jak w tytule – każdy ma swój Wygonin. Są też tacy, co nic nie łowią, a i tak przyjeżdżają tu z przyjemnością, bo każdy ma swój …....................

Wracając do ryb, w tym roku brań było niezbyt dużo, a może nie będę tego oceniał. Było ich przez tydzień siedem. Łowiliśmy z przyjacielem, bo wyjazd był rodzinny, a w zdjęciach pomagały nam nasze córki.
alt


altalt

W tym roku dopisały też grzyby, więc pomysłów na zajęcia rodzinne było bardzo dużo.

Ale wracając do głównego wątku, „mój” Wygonin to również niesamowicie waleczne karpie.

Choć nie ma tu ich zbyt wielu, a wielkość też w porównaniu z innymi typowo komercyjnymi wodami nie powala, to pojęcie – karp wygoniński – ma swoją wymowę w naszym światku.

Najbardziej charakterystyczne są czarno złote wysmukłe golce. Widać po nich, że uwielbiają muliste dno i głębię. Wielkie ogony pozwalają im walczyć bardzo długo, przez co hol z pontonu w tak czystej wodzie trwa i trwa, a widok ryby błyskającej złotem z spod wody bezcenny.
alt

Jest też kilka karpi okrągłych, jak piłka. Ich kolor jest zupełnie inny jak poprzedników. Są szaro zielone. Mogę powiedzieć, że mam tu swojego okrąglaka. Złowiłem go pierwszy raz w 2014 roku i miał 18 kg.
alt

Jakie było moje zdziwienie, gdy porównałem zdjęcia tegorocznej zdobyczy z tamtym okazem, bo okazało się, że to ta sama ryba. Waga pokazała 19 kilo z małym okładem. Więc jednak rosną. Niewiele, ale jednak. Jeśli frekwencja karpiarzy się zwiększy, to i przyrosty też się zwiększą. Jest  na to duża szansa, gdyż ruszyła duża inwestycja , buduje się nowa rybaczówka, a wodą zajmuje się nowy opiekun. Jednak moje wątpliwości co do przyszłości karpiowania na Wygoninie budzi wysoki standard nowej rybaczówki. Mam obawy, czy klienci, którzy bedą gośćmi tego SPA nie będą konfliktować się z karpiarzami np. pływając kajakami, czy rowerkami po łowisku. Ale to tylko moje obawy. Mam nadzieję, że pan Marek stawiając na wysoki standard wypoczynku w rybaczówce nie zapomni o nas, którzy też mają „swój Wygonin” przynajmniej w sercu.

Na koniec kilka słów o połowie mojego wygonińskiego rekordu, bo 19 kg to mój big fish.
alt

Płynąc ze stanowiska nr 2 na godz 10,30 mamy pod wodą piaszczysty język, który łagodnie spada do ok 8 -9 metrów. Wówczas po jego lewej stronie rozpoczyna się gwałtowny spadek do ok 12 m. a po prawej jest jeszcze w miarę płasko. Tu właśnie stawiam marker. Zawsze jest to spławik na cienkiej żyłce, który ma z zasady nie płoszyć ryb. Tyczka, czy H blok według mnie nie nadają się na tak czyste wody do łowienia tych najbardziej ostrożnych karpi. Jeśli karp mi go ściągnie, to łatwo go odnawiam, bo namiary mam dokładnie zapamiętane. Jedną wędkę stawiam po lewej na 11 metrach, a drugą po prawej, na 8,90 metra. Wiatr wieje już kilka dni z zachodu, czyli od zatoki, co niestety nie napycha ryb z otwartej wody na to nęcisko. Za to mamy brania z prawych markerów. Mnie to nie dziwi, bo brania z lewej strony były zawsze przy wschodniej, lub południowo wschodniej cyrkulacji. Któregoś ranka widzę, że wiar się obrócił. Zachmurzyło się, nawet lekko rozpadało. Siedzę przy kawie, jest po dziesiątej i myślę sobie – to idealna pogoda na branie z lewej.

Długo nie czekałem na gwizd mojego lewego RX. Ryba wzięła z 11 metrów i ucieka na głębinę, myślę – może będzie ładna sztuka- ale nie zwykłem ważyć ryb przed podebraniem, więc spokojnie napłynąłem nad nią i rozpocząłem długą, żmudną walkę. Mam 10” wędki, które idealnie spisują się w takich sytuacjach. Ryba zachowywała się tak, jak robią to duże karpie, ale pod powierzchnią widzę niedługie ciało. Myślę sobie, ale mały fighter, jednak jak wreszcie położył się na powierzchni, zobaczyłem, że złowiłem okrąglaka, jak piłka. Po tak długiej walce ryba praktycznie sama weszła do podbieraka. Płynę do brzegu i w duchu jestem bardzo szczęśliwy, bo czuję, że będzie to duża rybka. Na brzegu czekają już moje panie i dwoje gości, którzy w międzyczasie nas odwiedzili. To Marek i Róża, poprzednia gospodyni Wygonina. Ważymy wspólnie rybę i waga nieznacznie przekracza 19 kg. Odbieram gratulacje od wszystkich, bo taka ryba, to nietuzinkowy połów w tym jeziorze. Ryba wydawała mi się jakby znajoma, ale jak wspomniałem wcześniej, porównanie zdjęć potwierdziło, że to mój znajomy sprzed dwóch lat. Każdy ma swój Wygonin, a każdy karp ma swojego karpiarza pomyślałem, bo ryba wzięła dokładnie z tego samego miejsca, co dwa lata temu, a taktyka nęcenia, zanęta, przynęta, nie mówiąc o zestawie końcowym były też identyczne. Długi, miękki przypon, dłuugi włos i oczywiście longshank nr 4 Solara.

Jedyna różnica była taka, że tym razem zestaw leżał dwie doby bez przewiezienia, bo kulki spokojnie tyle wytrzymywały. Dosypałem tylko porcję ziaren i garść świeżych kulek na zestawy.

Co do ziaren, to powiem tylko, że sztuką jest podać je punktualnie na 11 metrów. Ja kleję je pelletem quench i często dodaję nawet piasek. Ale każdy ma swoje sposoby i każdy ma swój Wygonin.
Godzinkę później zameldowała się trzynastka na prawej wędce z tego markara.  Wiatr, wiatr, wiatr........

alt

Na koniec mój mały prywatny apel :

Panie Marku, proszę nie zapomnieć o karpiarzach..............

Panie Arku mniej zakazów.......................

Mam nadzieję, że do zobaczenia za rok w sierpniu na Wygoninie.

 

Andrzej Walczak BB Team

 

 

 


Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii ARTYKUŁY
alt

Kontakt telefoniczny możliwy od poniedziałku do piątku w  w godzinach od 9-tej do 16-tej.
 

alt
JESTEŚMY mistrzami świata WCC z 2014 roku, oraz trzykrotnymi drużynowymi mistrzami świata. Karpiarstwo, to nasza pasja, miłość, oraz praca. 



ANDRZEJ WALCZAK
KRIS CHARMUSZKO

alt
W naszym sklepie można wybrać różne formy wysyłki - wysyłamy firmami kurierskimi DPD, GLS oraz Inpost - możesz także odebrać paczkę w wybranym przez Ciebie paczkomacie o dowolnej porze - nie musisz czekać na kuriera. Do dyspozycji jest także wysyłka za pośrednictwem Poczty Polskiej.
alt
Lubisz płacić online ? Bez niepotrzebnego wklepywania nr konta ? To idealnie się składa. W naszym sklepie zapłacisz poprzez płatności elektroniczne PayU czy Przelewy24. Jeżeli jednak chce skorzystać ze standardowego przelewu - oczywiście możesz wybrać także przelew tradycyjny.
alt    polub nas
   
 alt   subskrybuj 
   
 alt   obserwuj nas

W naszych mediach społecznościowych przedstawiamy treści, które mogą przydać się zarówno początkującym, jak i doświadczonym karpiarzom. 
      Nasz Sklep internetowy używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie ze Sklepu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w Polityce plików cookies dostępnej na dole strony
      Nie pokazuj więcej tego komunikatu
      15